Jeżeli kredytobiorca straci stałe źródło dochodów, to najczęściej pojawiają się zaległości w płaceniu rat kredytu i bank wypowie umowę o kredyt wzywając dłużnika do spłaty całej pozostające należności kredytowej razem z odsetkami, a jakże. W przeważającej liczbie takich przypadków niebawem po tym fakcie dochodzi do wszczęcia komorniczego postępowania egzekucyjnego.
Kredyt mieszkaniowy nawet po kilku latach rzetelnego spłacania rat to zwykle wciąż wysokie zobowiązanie finansowe ciążące na kredytobiorcy i w standardowym przypadku zasygnalizowanym wyżej, dłużnik kredytowy nie jest w stanie zdobyć pieniędzy na zapłatę długu za którego egzekucję już zabrał się komornik. Komornik zapewne wkrótce przedstawi bankowi, jak przedstawia się sytuacja a mianowicie, że egzekucja z nieruchomości jawi się jako jedyny sposób na wyegzekwowanie należności. Jak to bowiem zwykle bywa, czynności terenowe komornika nie przyniosły żadnego efektu – brak atrakcyjnych ruchomości które można by wystawić na licytację a samochód o ile go dłużnik posiada, też jest niewiele wart lub też jest w bankowym kredycie albo i w leasingu czyli jeszcze gorzej dla wierzyciela.
Jedyny „ratunek” w tym, że dłużnik znajdzie nowe zatrudnienie które entuzjastycznie zajmie mu „komornik. Jednak egzekucja kredytu tylko tą drogą potrwa zapewne dłużej niż gdyby dłużnik spłacał go zgodnie z umową, nie popadłszy w zaległości kredytowe. Dlatego możliwe, że bank zechce aby nieruchomość została zlicytowana. Praktycznie jednak patrząc na sytuację, w której nieruchomość będąca przedmiotem egzekucji jest zamieszkała (przez kredytobiorcę a często także jego rodzinę), to ani na pierwszej ani też na drugiej licytacji nie będzie na nią kupca. Tak stanie się też wówczas gdy biegły sądowy przeszacuje wartość nieruchomości w efekcie czego jej cena nie jest atrakcyjna nawet na drugiej licytacji kiedy to cena wywoławcza wynosi dwie trzecie wartości szacunkowej – takich przeszacowań w skali krajowej jest wiele, w większości przypadków pewnie z powodu bezinteresownej nierzetelności biegłych. Co prawda, wierzyciel może zaskarżyć wysokość oszacowania nieruchomości (dłużnik zresztą też) ale w praktyce skarg na opis i oszacowanie jest bardzo niewiele jak ocenia Robert Grabowski z bloga pamietnikwindykatora.pl
Jeżeli więc po takich dwóch bezskutecznych licytacjach bank jako wierzyciel nie złoży wniosku do komornika o przejecie jej na własność za cenę wywoławczą, to egzekucja z nieruchomości zostanie umorzona. Ponowna egzekucja z tej nieruchomości będzie możliwa dopiero po sześciu miesiącach a scenariusz zapewne powtórzy się. Wracając do opcji przejęcia nieruchomości przez bank po bezskutecznych licytacjach, to banki generalnie nie praktykują przejmowania nieruchomości za długi.
Konkludując, od zajęcia kredytowanej nieruchomości do jej zlicytowania droga długa i często prowadząca donikąd. W tym czasie dłużnik może spłacać kredyt w miarę swoich możliwości i ostatecznie spłacić zanim dojdzie w końcu do sprzedaży licytacyjnej jego nieruchomości.